09:09

Yankee Candle, Brown paper packages

   Jestem znowu małą dziewczynką z kucykiem związanym na środku głowy. Podchodzę do stołu by zobaczyć co na nim leży. Stół jest wysoki, muszę stanąć na palcach by dosięgnąć brązowego zawiniątka. Co to za papier? Całkiem inny niż mam do rysowania. Jest w kolorze ulubionego misia. Ładny. Do tego przewiązany sznureczkiem. Moja ciekawość jest podsycona. Oglądam, przewracam, przystawiam do ucha i próbuję odgadnąć co tam jest. Chciałabym chociaż na chwilę zajrzeć, poznać tajemnicę. Nie ma jednak jak odchylić papieru. Na szczęście przychodzi mama. Uśmiecha się do mnie i głaszcze po głowie. Pozwala mi otworzyć paczkę! Niestety sznurek nie chce się rozwiązać, bez pomocy mamy się nie obejdzie. Gdy już uporałyśmy się z tym ładnym papierem, widzę kolejne pudełko. Tym razem granatowe, z białymi literkami. Nic one dla mnie nie znaczą. Ale pudełko jest ładne. Chyba metalowe. Nie otwiera się łatwo. Mama zabiera je ode mnie, otwiera, wkłada tam palec i smaruje mnie po nosie białym, gęstym kremem. Dociera do mnie jego dość mocny zapach.  Nie dusi, nie pachnie jak kwiatki, nie znam tego zapachu. Podoba mi się. Jest taki inny!


   Zanim się świeca rozpali trzeba chwilę poczekać. Dlatego piszę o tej niecierpliwości z otwieraniem paczki. Zapach pojawia się po kilku próbach, najpierw dość niewinnie by później z całą mocą napełnić duży pokój. I co tu dużo mówić, jest to zapach dzieciństwa, kremu Nivea w charakterystycznej granatowej puszce. Używany by uchronić przed mrozem, ukoić spieczoną słońcem skórę. 

   Za pierwszym razem świeca rozpalała się do ścianek ok. 6 godzin (z illuma lid). Pali się dobrze, nie tuneluje. Mam wrażenie, że wosk z niej bardzo wolno się spala (po ok. 12 godzinach palenia ubytek jest ledwie zauważalny). Przyczepić bym się się mogła do nazwy i obrazka, bo to nie jest papier, a właśnie krem Nivea. Gdy pierwszy raz wąchałam zapach ze słoja, podobał mi się, ale nie  na tyle by zabrać go do domu. Gdy miałam już go w domu byłam ciekawa jaki będzie po rozpaleniu. Czy będzie pasował na wiosnę i lato, czy raczej na jesień i zimę. Jak dla mnie jest to zapach całoroczny. Cieszę się, że mam duży słój. 

36 komentarzy:

  1. O brzmi kusząco, na pewno go przetestuję:)

    OdpowiedzUsuń
  2. wspaniały opis, wspaniały zapacvh:) powiększę kolekcję:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Krem Nivea to nie jest zapach, którego bym się spodziewała po takim obrazku i nazwie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi z początku też zgrzytało, a teraz jakoś tak nawet się komponuje. Krem Nivea kojarzy mi się z dzieciństwem, a jednak wtedy częściej się widywało szary papier w paczkach niż obecnie.

      Usuń
  4. krem nivea? no tak, bardzo nie trafili z nazwą świecy ;) ale może skuszę się na wosk :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Słoik wygląda uroczo (zwłaszcza w towarzystwie innych słoi), ale też trzeba mu więcej czasu poświęcić.

      Usuń
    2. Racja, zwlaszcza przy pierwszym zapaleniu. No i zapach tak jakby sie wolniej rozchodzi. Mi bardziej pasuja bo nie gryza mnie tak w nos jak woski :)

      Usuń
    3. Ja lubię to i to :) Przy woskach można szybciej zmienić zapach, ale przy świecach nie trzeba myśleć nad tym, czy podgrzewacz się nie skończył :D

      Usuń
  6. widziałam nowy zapach : winilia z limonką, a teraz taki! Muszę iśc powąchać i kupić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wanilia z limonką jest od dawna dostępna. Swoją drogą, piękny zapach. :)

      Usuń
  7. Nie widziałam jeszcze takiej świecy, muszę koniecznie poszukać:)

    OdpowiedzUsuń
  8. nie wiem czy chciałabym mieć świecę pachnącą kremem Nivea :) do kremu absolutnie nic nie mam, ale znam pzyjemniejsze zapachy :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie miałam jeszcze żadnej z tej serii. Na lato przydałoby się coś świeżego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech tylko ciepło nadejdzie! A letnie zapachy też mam i z pewnością je tu opiszę :)

      Usuń
  10. Opis ciekawy, nie wąchałam tego zapachu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawa jestem tego zapachu, jak wybiorę się do sklepu to muszę popatrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! Chociaż zapalony, moim zdaniem, pachnie lepiej.

      Usuń
  12. o mamusiu, nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że coś, co ma pachnieć brązowym papierem do pakowania, można sobie kupić i odpalać w domu z własnej, nieprzymuszonej woli :). dobrze, że zapach nie jest papierowy, tylko niveowy – ten drugi uwielbiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale zobacz, gdyby pójść w inną stronę i pomyśleć, że świeczka ma pachnieć prezentami, to już chętniej chce się odpalić? Z resztą miałam okazję wąchać ją wcześniej i wiedziałam czego się spodziewać. A zapach papieru też może być ciekawy :)

      Usuń
  13. Tego zapachu nie widziałam:) Super opisałaś :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Może nie widziałaś, bo on był tylko w słojach?

      Usuń
  14. Patrząc na nazwę i kolor, to spodziewałam się raczej czegoś karmelowego, ciepłego, słodkiego, ale krem Nivea? W sumie czemu nie :) Mnie ten zapach też kojarzy się z dzieciństwem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karmelowe to raczej nie moje zapachy. Jeszcze z dzieciństwa pamiętam krem Bambino, ale niestety jego zapachu nie mogę sobie przypomnieć, a szkoda.

      Usuń
  15. A czy Illuma Lid nie tłumi zapachu świecy?
    Bo zastanawiam się nad tą nakładką ale boję się, że może zapach przez nią będzie słabszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie tłumi. Przy niektórych zapachach miałam wrażenie, ze klosze trochę tłumią, ale nie zawsze ta zasada sie zgadza.m

      Usuń
  16. Niestety dla mnie z serii tych 3ech świec ta jedyna jest po prostu okropna. Whiskers i mittens to cuda ale papier... Dla mnie ten zapach przywodzi na myśl stary dom w którym ktoś odszedł w zaświaty i jakiś balsam do ziemskiej powłoki... Odrzuca mnie aż a rzadko reaguje tak na zapachy yankee. Jedynie ta i drwa mnie kompletnie nie porwały. Kupiłam pkazyjnie ale oddaje.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 wszystko co mnie zachwyca , Blogger