12:25

Essence, colour & go, 93 c'est la vie!

Essence, colour & go, 93 c'est la vie!
Lakier ten jest wiosenną nowością w szafach Essence. Kupując go, nie spodziewałam się, że aż tak podbije moje serce. Na wstępie jeszcze dodam, że było bardzo trudno uchwycić ten kolor na zdjęciach. 

Po pierwsze kolor- w buteleczce jest trochę jaśniejszy niż w na paznokciach. Jeżeli skusiłyście się na błyszczyk 02 on your gracile tiptoe z limitowanej edcyjci Ballerina backstage to teraz możecie do kompletu dokupić ten właśnie lakier. Pasują do siebie idealnie, z tym, że lakier nie mam ani jednej drobinki. Jest idealnie kremowy.

Aplikacja- producent nazywa pędzelek precyzyjnym. Ja może to doprecyzuję. Jest on dość krótki, giętki, płaski. Odrobinę nierówno przycięty. Ale owszem, lakier aplikuje się nim dobrze. Do pełnego krycia wystarczy jedna gruba warstwa lub dwie cienkie.



Trwałość- genialna. Na zdjęciach widzicie go po 4 dniach i całodziennym sprzątaniu i przemeblowywaniu. Ubytku nie ma żadnego. Trzyma się aż do zmycia. 
Jestem nim zachwycona!

13:32

Essence, Gel eyeliner, 05 miami's ink

Essence, Gel eyeliner, 05 miami's ink
Szary nie jest moim ulubionym kolorem, ale dziwnym trafem mam dużo rzeczy w tym kolorze. Z żelowymi linerami Essence też miałam różne doświadczenia (limitowane z sun club są świetne, podobnie jak czarny, a z po fioletowy nie sięgam zbyt często bo robi prześwity i trzeba go nakładać warstwami. Gdy tylko zobaczyłam ten eyeliner wiedziałam, że pójdzie do domu ze mną. Czy jestem z niego zadowolona?
Jego konsystencja jest genialna- nie jest to jednak tytułowa formuła żelu, ja bym raczej nazwała konsystencję hmm, kremowo- żelowo- piankową. Jest wspaniała. 
Nie robią się grudki, a eyeliner sam wręcz sunie po powiece. Bez żadnych prześwitów. Można nim namalować cienką, równą kreskę, ale także i gruba wygląda bardzo ładnie. Ładnie podkreśla zielone oczy. 
Ze zmywaniem również nie ma problemów. Utrzymuje się na oku bez żadnych zmian do zmycia (nawet kilkanaście godzin.  Na powyższym zdjęciu, eyeliner jest obrysowany cieniem w kremie Essence 05 camp rock.

Czy polecam? Oczywiście!



18:26

GLAMOUR

GLAMOUR
   Szczerze się przyznaję, że do kupna gazety najczęściej przekonują mnie dodatki.
   Jeżeli któraś z was ma ochotę na gazetę, a wraz z nią błyszczyk lub tusz do rzęs to pora ruszyć do kiosku. Za marcowy Glamour należy zapłacić 9,99 i wybrać dodatek. Ich opakowania są ozdobione rysunkami Liselotte Watkins. Niestety niewiele mi nazwisko tej pani mówi, jednak rysunek mi przypadł do gustu. Ja wybrałam tusz (jego cena katalogowa to 32,90).
   A wy planujecie zakup Glamour?


10:00

Kurczak w sosie pomidorowym z konserwową papryką

Kurczak w sosie pomidorowym z konserwową papryką
   Macie czasami tak, że w lodówce prawie nic nie ma, a wy byście chciały wyczarować z tego obiad? Długo się zastanawiałam czy papryka konserwowa będzie się komponowała ze smakiem koncentratu pomidorowego. Wykonałam kilka telefonów i wciąż słyszałam, że nikt tak nie próbował. No cóż, to jeszcze bardziej mnie zachęciło. Pomyślałam, że gdyby nie wyszło, zadzwonię po pizzę. Obiad wyszedł pyszny i wiem, że już na stałe wejdzie do naszego menu. Papryka konserwowa doskonale łagodzi ostrość sosu.


Potrzebujemy:

pierś z kurczaka
mały słoik papryki konserwowej
3 łyżki koncentratu
3 łyżki oleju
odrobinę curry, mieszanki sproszkowanych ostrych papryk, sproszkowanej chilli, dwie małe suszone habanero


   Mięso kroimy w kostkę. Posypujemy przyprawami: mieszanką sproszkowanych ostrych papryk, chilli, curry, delikatnie posypujemy mąką. W garnku rozgrzewamy olej wraz z 2 małymi suszonymi habanero. Na rozgrzany olej wrzucamy mięso. Gdy mięso się podsmaży wrzucamy pokrojoną w kostkę paprykę konserwową. Dodajemy kostkę cukru i 3 czubate łyżeczki koncentratu pomidorowego oraz odrobinę wody. Gotujemy chwilę na małym gazie.

   Polecam podawać z makaronem lub ryżem.
Copyright © 2016 wszystko co mnie zachwyca , Blogger