Zapewne wielu z was zadało sobie pytanie dlaczego postawiłam na aż tak niski filtr jeżeli chodzi o Afrykę. Miałam ze sobą też suchy olejek biodermy 50+ jednakże już po pierwszym dniu wiedziałam, że słońce nie jest aż tak mocne i mogę zejść na niższy filtr. Zdecydownie na Dominikanie potrzebowałam wyższej ochrony niż na kenijskim wybrzeżu. Szybko więc przeszłam do stosowania Australian Gold.
Zaczęło się od sympatii. Produkt jest w sprayu i ma bardzo lekką kosystencję. Wystarczy się poprsykać, rozsmarować na ciale i można śmiało założyć ubrania bez żadnych obaw o ich zniszczenie. Produkt na ciele jest niewyczuwalny. Skóra jest gładka, błyszcząca, ale nie jest tłusta. Do tego zapach nie jest typowy dla produktów przeciwsłonecznych. jest miły i owocowy. Ale nie przytłaczający.
A teraz uwaga, pierwszy raz w życiu nie czułam żadnych, ale to absolutnie żadnych dolegliwości po opalaniu. Nie swędziała mnie skóra, nie bolała, nie była nawet czerwona (jedynie w miejscu gdzie nie rozprowadziłam preparatu). Moja opalenizna budowała się stopniowo, a skóra była na tyle w dobrym stanie, że śmiało mogłam używać dość mocnego peelingu. Wróciłam pięknie opalona. Sam odcień opalenizny też mi się podoba, jest naturalny (choć ściemniałam o kilka tonów), złoty i wyraźny.
Produkt stosowałam też na twarz. I tu też się świetnie spisał. A do tego nie pogoryszł stanu mojej skóry.
A i plusem jest, że nie widać go na zdjęciach, a jak pewnie cześć z was wie, często kosmetyki przeciwsłoneczne strasnie bielą skóre i fatalnie wychodzą na zdjęciach.
To jest mój kosmetyk idealny. A marka kupiła moje serce. A jaki jest wasz idealny kosmetyk w tej kategorii? Znacie Australian Gold?
U mnie w tym roku świetnie sprawdziły się nowości Bielendy, ale z Australian Gold miałam pomadkę z filtrem i uważam, że była genialna!
OdpowiedzUsuńPolecam wiec wyprobowac i ten zel, a pomadke i ja kupie na nastepne wakacje :)
UsuńChciałam wypróbować markę jadąc do Argentyny ale z tego co pamiętam w sklepie był wtedy chyba tylko spf10 czy 15 i postawiłam na L'Oreal też w takiej formie i sprawdził się wyśmienicie.
OdpowiedzUsuńI jak Cie sie spodobala Argentyna?
UsuńOdkąd zobaczyłam te produkty chciałam coś spróbować, ale nie było okazji do opalania więc wszystko jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuńAutentycznie, pierwszy tak mily w uzyciu kosmetyk do opalania. Mistrzostwo
UsuńMiałam na razie tylko ich filtr 50, który kupiłam na Dominikanie i był świetny, a do tego pięknie pachniał. Nad tym też się zastanawiałam i może go kupię, jeżeli jeszcze będzie w Rossmannie, bo za miesiąc wyjeżdżamy :)
OdpowiedzUsuńJa kupilam na amazonie. Gdzie w tym roku jedziecie? U mnie Dominikana tez byla rok temu :)
UsuńDo Meksyku :)
UsuńJestem ciekawa jak Ci sie spodoba :)
UsuńNa pewno podzielę się wrażeniami na blogu po powrocie :)
UsuńBede wiec wypatrywac :)
UsuńJak przeczytałam Dominikana i Kenia, to już przestałam Cie lubić:P;)
OdpowiedzUsuńMarki nie znam, chyba nawet o niej nie słyszałam wcześniej;)
Ja w tym roku albo Wyspy Kanaryjskie albo Cypr, chociaż gdyby nie ograniczone fundusze, to chyba pchałabym się do Kenii lub na Dominikanę właśnie;)
Hehe, coz ;) Dominikana mi sie podobala, ale Kenii nic nie przebije. Ja bym chyba braka jednak Cypr na Twoim miejscu. A rak powazne, to moze Maroko? Jest tez na mjej liscie i cenowo wypada bardzo dobrze z tego co widzialam
UsuńO Australian Gold słyszałam, ale kosmetyków tej marki nie miałam jeszcze okazji poznać. Twój opis brzmi bardzo kusząco i jak będę miała okazję to na pewno wypróbuję filtry tej marki. Kenia <3
OdpowiedzUsuńPolecam! Zarowno Kenie jak i AG. Szczerze mowiac, Kenia jest jedynym miejscem gdzie juz po kilku dniach pobytu wiedzialam, ze wroce... I wroce. Moze to dziwnie zabrzmi, ale nie moge jej wyrzucic z mojej glowy. Cos we mnie zostalo. Zbieram sie nawet do napisania postu, ale wciaz ukladam mysli.
UsuńZawsze omijałam te kosmetyki szerokim łukiem ze względu na cenę - w Rossmann'ie były dość drogie, coś koło 50 zł o ile dobrze pamiętam. Zazdroszczę tak egzotycznych wypadów na wakacje ;-)
OdpowiedzUsuńWiesz, to taki kosmetyk, ktory kupuje sie raz czy dwa razy do roku i mysle, ze akurat w tym przypadku warto wydac wiecej lub wyszukac promocji w internecie.
UsuńA co do wakacji, jeszcze kilka lat temu bym nie pomyslala, ale jednak :-)