11:32

Evree Revita Perilla Age Defying Oil

Evree Revita Perilla Age Defying Oil
Co jakiś czas na blogach ukazują się peany pochwalne odnośnie kosmetyków marki Evree. Mają w głowie tylko nazwę marki, ale żadnej konkretnej recenzji sięgnęłam po liftingujący olejek do twarzy i szyi. Bo ja olejki bardzo lubię. Dobra, przyznaję, w ten lifting to nie wierzyłam, ale spodobało mi się opakowanie i gotowa mieszanka.



Opakowanie jest dość praktyczne. Dzięki pipecie faktycznie aplikuje się go ostrożnie, co przekłada się na jego wydajność. Szczerze mówiąc myślałam, że już nigdy go nie zużyję. Miałam go przez kilka miesięcy, więc miał okazję się wykazać w różnych warunkach. Na mojej suchej skórze używany podczas mrozów dawał mi wrażenie bariery ochronnej pod podkładem, do tego skóra miała więcej blasku. Jednak ważne jest by nie aplikować go zbyt wiele. Podobnie z wieczorną pielęgnacją. W tym przypadku mniej znaczy więcej, bo olejek się bardzo ciężko wchłania i należy do tych cięższych jednak. 



Myślę, że to przyjemny produkt. Działa tak jak inne olejki, czyli odpowiednio stosowane jednak pomaga suchej skórze przywrócić blask i zmiękcza. Liftingu nie robi. W moim przypadku, nie spodobał mi się w nim zapach. Był męczący i chętnie bym jeszcze kiedyś do niego wróciła, ale jednak w innej wersji zapachowej. 

Co myślisz o Evree?

17:37

Indigo Bomber Jacket

Indigo Bomber Jacket
Indigo Bomber Jacket, lakier który odczekał swoje zanim po niego sięgnęłam. Niby mi się podobał, ale chyba obawiałam się jednak tych drobinek. Ale jednak i na niego przyszła pora. A dziś przyszedł dzień by i wam go pokazać, bo w sieci zdjęć nie ma zbyt wiele.



Muszę przyznać, że to chyba pierwszy lakier z Indigo, który tak mnie denerwował przy malowaniu. Pierwsza warstwa pełna prześwitów, ciężko było nałożyć go ładnie, przy drugiej już lepiej, ale wciąż nie był to efekt zadowalający. Musiałąm sięgnąć po trzecią. Lakierem maluje się ciężko, wydaje mi się, że przez ilość drobinek jego konsystencja jest zbyt gęsta i nie chce nałożyć się równo. No nic, w planach było go zdjęcie po tygodniu. To miało być pierwsze i ostatnie malowanie. Ale jednak dobrze, że nie wyrzuciłąm go od razu. Po tygidniu noszenia go podobał mi się o wiele bardziej niż na początku, na tyle że postanowiłam ćwiczyć swoją cierpliwość i czasem po niego sięgać...



A kolor jest ciekawy. Kupując go nastawiałam się razej na brąz. W praktyce okazał się lakierem zmieniającym kolor w zależności od światła, ale raczej szarym idąćym s tronę fioletu. Całość przełamana jest miedzianymi (czasem wpadającymi w czerwień) drobinkami. Daje to bardzo adny blask i nietypowość koloru. A ja czasem lubię kolory niezdecydowane.

11:00

NARS Orgasm & NARS Laguna

NARS Orgasm & NARS Laguna
NARS od lat rozgrzewa. Chyba każdy kto czasem wędruje w kosmetyczne strony internetu słyszał o Orgasmie i Lagunie. Przez lata byłam oporna, a kilka miesięcy temu kilka ich produktów wróciło z Sephory ze mną do domu. Dziś na łamach bloga rozprawię się z ikonami- różem Orgasm i bronzerem Laguna.



Oprócz legendy do marki przywiodło mnie opakowanie- małe i praktycznie poprzez posiądanie uniwersalnego błyszczącego różu i bronzera. Całość oprawiona w typowe dla marki czarne, lekko gumowe opakowanie. Same produkty są malutkie.



Z racji tego, że produkty są twarde, nie każdy pędzel daje sobie z nimi radę. Może przy jaśniejszej karnacji jest to porządany efekt, ale ja muszę się dość mocno postarać by tymi dwoma kosmetykami uzyskać ładne konturowanie. Zwłaszcza gdy chodzi o część brązującą.



Same kolory są ładne. Zwłaszcza orgasmu- piękny brzoskwiniowo-różowy odcień ze złotymi drobinkami. Wygląda naturalnie i daje efekt zdrowej cery. To lubię. Ze względu na jego rozświetlające właściwości, pomijam już rozświetlacze.



Laguna do konturowania się nadaje. Jednaże nie jest całkowicie matowa, co mi się osobiście podoba, ponieważ dzięki temu wygląda moim zdaniem naturalniej i zdrowiej. Nie tworzy plam. Ma ładny kolor. Jednakże dla mnie odrobinę zbyt jasny.


Szczerze mówiąc liczyłam, iż zestaw ten zastąpi mi produkty The Balm- Bahama Mama i Hot Mama. No cóż, nie udało się. Jest to z pewnością zestaw dobry, jednak mi osobiście bardziej pasują kosmetyki The Blam, które są moim numerem jeden w tej dziedzinie. Przykro mi NARS, powtórki (raczej) nie będzie!
Copyright © 2016 wszystko co mnie zachwyca , Blogger