17:36

Lush, Grass, żel pod prysznic


           Czy żele Lush są warte swojej ceny? A może to tylko ich niedostępność w Polsce buduje atmosferę chęci posiadania i ich wychwalania? Pierwszym produktem Lush’a będzie żel pod prysznic Grass.

            Producent na wstępie czaruje nas opowieścią o przywróceniu do naszego życia światła słonecznego. Rozpala zmysł zapachu opowieścią o zapachu świeżo koszonej trawy doprawionej zapachem bergamotki i neroli. Coś dla ciała i dla umysłu. Prysznic ma być zen. Ale czy tak jest?
            Proszę Państwa, niemożliwe stało się możliwe, wszystkie obietnice spełnione.
Zacznę od zapachu, bo za to ten żel najbardziej lubię. Skoszona trawa (czy wiosenna nie wiem, nie odróżniam;), ale jeszcze mokra. Jednak nie jest to elegancki trawniczek, gdzie rośnie tylko i wyłącznie piękna zielona trawka. Mamy tu także jakieś polne kwiaty ziółka. Bergamotkę wyczuwam, ale delikatnie. Samodzielnie neroli ani olejku sandałowego nie czuję, ale podejrzewam że zasługą połączenia tych dwóch olejków, jest odprężenie i prysznic „zen”. Stojąc pod prysznicem czuję się jakby faktycznie cała łazienka tonęła w słonecznym świetle, nawet gdy za oknem rzeczywistość ma się zupełnie inaczej. Mój umysł jest bardzo na tak. A co z ciałem?

Nie wymagam od żelu pod prysznic, aby mnie nawilżał, peelingował i jeszcze masował. Ma mnie nie wysuszać, a jeżeli po nim nie będę zmuszona do użycia balsamu to ja się na to piszę. I ten żel spełnia moje wymagania. Mogę pominąć balsam i nie łuszczyć się. Skóra w dotyku jest miękka i przyjemna.
Jego niebywałą zaletą jest także możliwość umycia nim włosów. Już jeden produkt do kosmetyczki na wyjazdy mamy mniej. Dobrze myje, nie robi siana na głowie. Jednak do codziennego mycia mam swoich faworytów. Jednak taka „funkcja” też się bardzo może przydać.
Opakowanie mi odpowiada. Proste, widać ile produktu zostało. Bardzo w lush'u podobają mi się nalepki z wizerunkiem pracownika, który dany produkt robił. Świetnie jest kolejny raz z rzędu trafić na tą samą osobę.

Żel nie jest wodnisty. Z butelki wydostaje się mała ilość, która zupełnie wystarcza na umycie całego ciała. Sam produkt jest bardzo wydajny. Zaledwie mała kropelka wystarcza na umycie całego ciała.
Co dziwne- kiedyś nie lubiłam zapachu koszonej trawy (pewnie było to wywołane alergią), ale w tej kompozycji ją uwielbiam. Także żel nie uczula mnie.
Polecam!

7 komentarzy:

  1. W polsce duzo jest niedostępnych produktów niestety Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna recenzja :) Skłoniła mnie do zainteresowania się tą marką. Pozwoliłam sobie zalinować Twojego bloga do ulubionych, pozdrówka :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Eeeech, znowu mnie Lush kusi.... ;) Coś w Lushu jest takiego, że mnie do niego ciagnie, chociaż muszę powiedzieć, że jako mała przekora lubię być na "nie". Wszyscy lubią mrkę "x"? A figa, ja w takim razie poluję na inną ;) Nikt nie słyszałm o marce "z"? Czemu by nie spróbować... ;)
    No dobra, trochę przesadziłam, ale osobiście nie lubię za dużo szumu wokół kosmetyków. Niemniej jednak w przypadku Lusha napalam się tylko coraz bardziej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój ulubiony żel od Lush'a. Szkoda że w Pl nie ma ich sklepów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mają być jeszcze w tym roku! Pierwszy lush ma być w Warszawie ponoć

      Usuń
  5. Z reguły nie kupuję drogich żeli, ale ten kusi... Zdecyduję już na miejscu :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 wszystko co mnie zachwyca , Blogger