Z początku do mody na pękające lakiery podchodziłam dość sceptycznie. Jednak postanowiłam przetestować ten trend na własnych paznokciach i przepadłam. Będąc w Berlinie bardzo chciałam kupić jakikolwiek produkt firmy p2, a że nic innego nie wpadło mi w oko, padło na osławiony pękacz. Wybrałam kolor czarny.
Do pierwszych testów podeszłam dość sceptycznie, jednak w koło słyszałam zachwyty i pytania jak wyczarowałam takie wzorki na paznokciach. Efekt, jaki daje ten lakier na paznokciach, nie jest jego jedyną zaletą. Ma dwie, jak dla mnie jeszcze ważniejsze. Pierwszą jest czas wysychania- maluję, czekam dosłownie chwilę i już mogę robić wszystko (najczęściej pójść spać) bez ryzyka pozostawienia śladów po tych czynnościach pod postacią odgnieceń na paznokciach. Więc w moim przypadku, ten właśnie pękacz służy również za wysuszacz do paznokci.
Drugą zaletą jest odświeżenie lakieru na paznokciach. Chyba każdej z kobiet przydarzyło się, że lakier odprysł w momencie, gdy nie ma czasu na ponowne pomalowanie paznokci? Gdy mój lakier na paznokciach już nie wygląda elegancko, a nie mam czasu by doprowadzić go do porządku, kładę na niego warstwę lakieru pękającego. W ten sposób nie widać niedoskonałości, a ja mam jeszcze kilka dni spokoju od malowania paznokci.
Pęknięcia można stopniować w zależności od ilości nałożenia lakieru. Lakier rozprowadza się dobrze, mimo iż szybko wysycha. W buteleczce jednak nie gęstnieje, swój mam od pół roku i nie widzę zmian w jego konsystencji.
Zdjęcie przedstawia czarny cracker p2 nałożony na 5 dniowy lakier essence z limitowanej edycji I love Berlin, w kolorze 02 I’ m Berliner. Przepraszam za zdjęcia, były one robione 2 minuty przed wyjściem z domu, podobnie jak nałożenie warstwy pękającej.
Polecam!
Ładna ta zieleń. Podoba mi się, jak pęka ten cracker, muszę go dopisać do mojej listy zakupów w DM :)
OdpowiedzUsuńWarto go dopisać, zwłaszcza iż był tani :)
OdpowiedzUsuń