Czekając wczoraj w kinie na wejście do sali projekcyjnej wpadła mi w ręce ulotka z opisem filmu. Chcąc przeczytać, czego mam się po nim spodziewać, bardzo się zdziwiłam. Bardzo lakoniczna, z której wynika tylko, że film jest arcydziełem. Bardzo mnie to zdziwiło, bo przyzwyczajona jestem do dłuższych opisów zachęcających do wyboru tego filmu. Opis wydał mi się dobrym chwytem marketingowym- był inny niż wszystkie, był zadziwiający.
Nie chcę pisać, o czym był ten film, bo sądzę, że każdy z widzów mógłby podać temat filmu w inny sposób i nikt by nie kłamał. Miałam wrażenie, że reżyser chciał pokazać dużo pięknych obrazów.. i udało mu się to. Jednak ja bym podzieliła go na dwa inne filmy- jeden o losach rodziny, a drugi pokazujący dinozaury, wszechświat, wodospady. Muzyka została bardzo dobrze dobrana do scen.
Ten film należy obejrzeć w domowym zaciszu, z dobrym alkoholem pod ręką (nie, nie piwem, czymś szlachetniejszym), w wygodnym fotelu i mieć dużo czasu na przemyślenia. A jeżeli w kinie, to tylko w takim małym, kameralnym, studyjnym.
Film był trudny, bardzo. Po zakończeniu filmu, pośród 30 osób zgromadzonych w kinie można było usłyszeć pomruk: „w końcu”. A ja po wyjściu z kina wiedziałam dlaczego opis na ulotce nie głosił o czym jest ten film.
O! Świetne skojarzenie :) Ja bym na takie nie wpadła sama ;)
OdpowiedzUsuńSuertrudo, a Twoim zdaniem o czym jest ten film?
OdpowiedzUsuńmoze kiedys obejrzę
OdpowiedzUsuń