Żel przywabił mnie do siebie kolorem. Uwielbiam zieleń, jasną, ciemną, prawie każdą. Jakże mogłabym się więc oprzeć żelowi w tak pięknym jej odcieniu? Całości dopełniły maleńkie drobinki w nim zatopione. Niestety nie pozostawał na ciele, a i trochę psuły konsystencję. Dlatego przed każdym użyciem musiałam wstrząsnąć buteleczką. Niby nic, a jednak było to pewne nieudogodnienie. Za to doznania były cudowne. Kremowa konsystencja. I ten zapach! Połączenie paczuli, wanilii i pieprzu. Majstersztyk! Zapach z pewnością nie dla każdego. Ale gdy trafi na miłośnika, ten będzie tylko marzył o takich perfumach. Intrygujących, tajemniczych ale mimo paczuli nie piwnicznych.
Po tym romansie wiem jedno- gdy tylko znów się pojawi, kupię. Nie do codziennego użytku, a od święta. By był ze mną na dłużej niż tym razem.
Zapachowo brzmi super!
OdpowiedzUsuńBo taki wlasnie byl!
UsuńZapach bardzo mi pasuje tylko kolor nie bardzo. Nie jestem fanką zieleni taką jak ty niestety :P
OdpowiedzUsuńZawsze mozna na to przymknac oko ;)
UsuńJako żelomaniaczka nie pogardziłabym :)
OdpowiedzUsuńZe mnie ogolnie czyscioch straszny, wiec zapas myjadel zawsze musze miec spory :)
UsuńPierwszy raz widzę ten produkt ale przyznam, że zrobił na mnie pozytywne wrażenie :)
OdpowiedzUsuńLush ma fajne zele i mydla :)
UsuńNigdy nie miałam ich produktóew
OdpowiedzUsuńJak bedziesz miala okazje- polecam nadrobic
UsuńBrzmi bardzo kusząco. Chętnie bym skorzystała z tego cudeńka
OdpowiedzUsuń