Lubię kosmetyki solidnie zapakowane. Nie musi być to opakowanie pancerne, ale gwarantujące mi to, że nikt nie grzebał w moim kremie. Tu otrzymujemy krem zapakowany w zafoliowany kartonik. Kartonik jest zbędny, ale folia mile widziana. Na opakowaniu widnieje obietnica wygładzenia pierwszych zmarszczek, ujednolicenia i nawilżenia. Widnieje też popularne ostatnio hasło "komórki macierzyste" i moja ukochana kofeina. O spełnieniu (lub nie) obietnic piszę w dalszej części tekstu. Wracając do opakowania, w kartoniku znajdujemy plastikowy (i dobrze, nie stłucze się) słoiczek. Ma ciekawy kształt i mdły kolor, ale to kwestia gustu.
Po odkręceniu widzimy gęsty krem. Dobrze się nabiera, jednak aby rozprowadzić do na całej twarzy, muszę kilkukrotnie go dokładać. Do wchłonięcia się potrzebuje ok. 5 minut. Po czym na twarzy zostaje kaszmirowa w dotyku warstewka. Krem rano wymaga zmycia. I doskonale wtedy czuć, że zmywa się krem z twarzy.
Na koniec wspomnę jeszcze o zapachu- jest on ładny. Przypomina mi odrobinę zapach kwiaciarni. Nie jest on mocny, ale jednak go czuć nie tylko podczas aplikacji. Mi się bardzo podoba.
Sięgacie po kremy przeciwzmarszczkowe?
Miałam kilka kremów Garnier i lubiłam je, żaden nie przesuszył mi skóry.
OdpowiedzUsuńTu na przesuszenie też nie narzekam, ale na pogorszenie się wyglądu skóry.
UsuńOj rozszerzone pory to zdecydowanie nic dla mnie...
OdpowiedzUsuńJa zazwyczaj nie mam z tym problemów, chyba, że właśnie nie trafiłam z kremem.
UsuńJa generalnie średnio przepadam za kosmetykami do twarzy z Garniera (oczywiście poza pewnymi wyjątkami), choć te nowe kremy dość mocno kuszą, ale mimo wszystko jednak podziękuję :).
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu pisałam o ich kremie rozświetlającym i z niego byłam zadowolona. Myślałam, że z tym też tak będzie.
UsuńOd pewnego czasu używam kremów przeciwzmarszczkowych. Niestety, dorobiłam się pierwszych bruzd. Kwiatowy zapach brzmi kusząco, ale tego kremu nie kupię. Moje pory są rozszerzone, nie chce pogłębiać tego problemu.
OdpowiedzUsuńJa już jako nastolatka miałam kilka mimicznych zmarszczek. Później, dzięki odpowiedniemu nawilżeniu, wyprasowały się (głównie dzięki naturalnym olejom).
UsuńJa mam delikatne zmarszczki pod oczami pomimo młodego wieku, a wszystko przez to że się ciągle śmieję i tak się mi robi ;D
OdpowiedzUsuńWażne, że od śmiechu!
UsuńJa jeszcze nie używam, czasami tylko maseczki zapobiegawczo ;)
OdpowiedzUsuńA po jakie konkretnie sięgasz?
UsuńJakoś za kremami z Garniera nie przepadam, zawsze coś było po nich nie tak z moją cerą... :/ Na kolejny chyba się już nie skuszę
OdpowiedzUsuńKrem ma pomagać a nie szkodzić!
UsuńWłaśnie się rozglądam za jakimś kremem nawilżającym bez parafiny w składzie...Byłam w miarę zadowolona z Ziaji Sopot 30+ w niebieskim opakowaniu.
OdpowiedzUsuńWiele lat temu byłam zadowolona z ich kremów, jestem trochę ciekawa jak bym je teraz odebrała :)
UsuńA już myślałam, że trafi do koszyka przy wizycie w Rossie, ale chyba się jednak nie skuszę. Jeszcze nie sięgam po kremy przeciwzmarszczkowe, ale już chyba powinnam, ponieważ 25 wiosen od jakiegoś czasu mam już za sobą.
OdpowiedzUsuńLepiej zapobiegać niż leczyć ;) Ale grunt to i tak odpowiednie naiwlżenie.
UsuńMam go :D a raczej je :) i chwalę sobie :)
OdpowiedzUsuńJa widać, każdemu pasuje coś innego.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńZ ta reklama to przesadzilas
Usuń