Za oknem było buro. Niby dopiero początek dnia, a wyglądał jakbym gdzieś go zatraciła. Zrobiłam kawę, doprowadziłam się do ładu i już miałam zasiadać do pracy, gdy czegoś mi zabrakło. Zawróciłam i zrobiłam kilka kroków w stronę szafki. "Hmm, co by tu dziś zapalić?"- wiedziałam, że dziś jest właśnie ten dzień. Wosk Midnight Jasmine sam wskoczył mi w ręce, zaprowadził do kuchni i kazał się pokroić. Nie mogłam mu przecież odmówić... Odpaliłam i zostawiłam na stoliku, samodzielnie rozsiadając się przy biurku. Usiłowałam zebrać myśli i nic. I dalej nic. I nic. Aż tu nagle poczułam, że nadciąga. Siada na ramieniu, łaskocze po nosie. Zaprasza do zabawy. Jak mogłam się nie zgodzić? Poddałam mu się. Czy żałuję tego czynu?
Tak jak napisałam wcześniej, moja przygoda z zapachem zaczęła się od dość intensywnego zawołania zapachem już przez folijkę. Następnie musiałam dać mu czas, aby sam się rozprzestrzenił. Miałam wrażenie, że wyszedł niczym dżin z lampy. Zagadywał mnie. Wpierw zapytał się grzecznie czy mam ochotę spędzić z nim ten dzień. Gdy tylko zgodziłam się, zawładną mną. Po około 15 minutach zawahałam się, czy nie pozwalam mu na zbyt wiele i chciałam zdmuchnąć świeczkę. Jednak jego obecność była miła. Czułam się lekko odurzona, jednak lepiej zbierałam myśli. Co jakiś czas intensywniej przypomniał o swej obecności. Mocno, ale przyjemnie. Było mi z nim na tyle dobrze, że mimo jego intensywności towarzyszył mi 8 godzin. A i po wygaszeniu miałam ochotę na jeszcze. I gdy go nie ma, czegoś mi brakuje...
A teraz więcej o samym zapachu. Zdecydowanie nie jest to czysty jaśmin. Podszyty jest czymś jeszcze. Tak, to może być zapach neroli, znany mi z hydrolatów. Próbuję go porównać do Aliena Sunessence EDT Legere, bo takiego jeszcze kilka kropel posiadam. Z pewnością są to podobne zapachy, Alien jednak jest bardziej wirujący i bardziej cytrusowy, wosk bardziej kwiatowy. Jednak są to zapachy w jakiś sposób podobne nie tylko ze względu na jaśmin.
Polecam amatorkom jaśminu, Aliena Sunessence EDT i osobom, które lubią gdy zapachy je trochę odurzają ;)
Faktycznie ten zapach jest intensywny, ale przy tym nie męczący. Po zapaleniu pokój od razu staje się bardziej przytulny :)
OdpowiedzUsuńNie lubię kwiatowych zapachów i ich unikam, ale to jest wyjątek :) Gdy go skończe, na pewno kupię więcej!
Tak, u mnie też będzie musiał być w zapasie.
Usuńbardzo fajnie i zachęcająco go opisałaś!
OdpowiedzUsuńżycie & podróże
gotowanie
Dziękuję :)
UsuńA ja sie z nim nie polubilam.. Zbyt mocny i zbyt duszacy :/
OdpowiedzUsuńA paliłaś go w dużym czy małym pomieszczeniu? Ja muszę przyznać, ze w dużym i przy otwartych drzwiach. No i ja lubię wszystko intensywne- zapachy, barwy, smaki
UsuńJa też nie polubiłam zbytnio tego zapachu. Dla mnie za intensywny, zbyt nachalny...
UsuńAle lubię te Twoje opisy :-) Czuję się jakby to był wstęp do jakiejś książki. Masz lekkie pióro.
Ja też nie polubiłam Midnight Jasmine, zbyt intensywny.
UsuńLubię takie zapachy, ale zdecydowanie wieczorem:) Rano aromat kawy wystarczy:)
OdpowiedzUsuńGdy poranek wygląda jak noc nie robi mi różnicy :)
UsuńAcha:))) Rozumiem:)
Usuń"Hmm, co by tu dziś zapalić?" oj nooo przyznaj się o czym myślałaś xD
OdpowiedzUsuńhym ciekawy:> nie wiem czy by mnie nie udusił, ale w sumie pora się zapoznać z czymś mocniejszym ;)
Hmm, a na kogo tu mówią per Dymku? :D
UsuńMocne nie jest złe :P
Świetnie czytało mi się Twój wpis :) A sam zapach chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! I mam nadzieję, że dasz znać gdy już go wypróbujesz!
UsuńPo jaśminie w dużych ilościach boli mnie głowa, więc to chyba nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńJa osobiście boję sie jaśminu, moja mama ma olejek do kominka i ten aromat u mnie wywołuje ból głowy. Ja także zaczynam testować JC jak szał to szał na te woski :)
OdpowiedzUsuńSzał pełną gębą!
UsuńŚwietnie napisane :)
OdpowiedzUsuńA co do samego zapachu, to jaśmin lubię średnio, ale uwielbiam zapach kwiatu pomarańczy, który tutaj jest bardzo mocno wyczuwalny i dzięki niemu moim zdaniem zapach nie jest duszący a intensywny i energetyczny. Na małych przestrzeniach faktycznie może męczyć, ale w dużym pokoju jest idealny :)
Dziękuję :)
UsuńTak, według mnie nie dusi, ale nie wiem czy w tej kwestii jestem obiektywna. No i palę, jak już pisałam, w dużym pomieszczeniu
Lubię Aliena- lubię Jaśmin, lubię neroli - ale ten zapach mnie okropnie dusi. Zmęczył mnie- ale paliłam go w małym pokoju ok 15m2.
OdpowiedzUsuńFaktycznie woskowo się zgrałysmy dzis:)
Pewnie i mały pokój miał na to wpływ :)
Usuńjaśmin uwielbiam, na pewno ten wosk znajdzie się w mojej kolekcji :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz zadowolona
UsuńUwielbiam zapach jaśminu! Ten mam w formie samplera, ale jeszcze go nie próbowałam. Ostatnio byłam oczarowana Sandalwood Vanilla :)
OdpowiedzUsuńMam go, ale jeszcze nie paliłam. Przez folię pachnie niesamowicie!
UsuńMiałam go kupić, ale w końcu odrzuciłam go na rzecz Sugared Apple. Mój błąd.
OdpowiedzUsuńJeszcze możesz nadrobić:)
Usuńokropny jest ten wosk,ten zapach taki ciężki,intensywny,,wywołuje u mnie ból głowy
OdpowiedzUsuń