00:01

The Balm, Bahama Mama

   Długo szukałam bronzera idealnego. Niby produktów jest wiele, ale zawsze coś było nie tak. Gdy pasował mi kolor, jakoś nie była zadowalająca. Gdy jakość była dobra, kolor nie był do końca odpowiedni. Albo zawierał drobinki. Gdy znalazłam fajny produkt, jego aplikacja nie była błyskawiczna. Zrezygnowana wstąpiłam do salonu MAC i kupiłam chwalony róż w kolorze Harmony, o którym pisałam w tym poście <klik>. Byłam z niego bardzo zadowolona. Po 3 miesiącach kupiłam jednak Bahama Mamę i tak narodziła się nowa miłość. I o tej miłości chciałabym napisać dziś kilka słów.


   To była miłość od pierwszego wejrzenia- kartonowe pudełeczko, obleczone papierową obwolutą z wesołym nadrukiem trafia w moje poczucie estetyki. Żółty kolor, plaża i mulatka przywodzą na myśl wakacje spędzone w uroczym miejscu nad brzegiem morza lub oceanu. Wprawia mnie to w dobry nastrój. Jego minusem jest to, że wnętrze lubi się brudzić, ale zawsze można to zetrzeć chusteczką. Jednak po ponad 18 miesiącach używania wiem, że nie da się go do końca doczyścić. Opakowanie jest solidne, przetrwało ze mną wiele podróży i ciągle wygląda dobrze (nie licząc przybrudzeń wewnątrz), a puder nie został uszkodzony. Zawiera też lusterko, które nie jest praktyczne.


   Puder jest matowy. Matowy nie tylko w sensie braku drobinek, ale i wykończenia. Nadaje się więc świetnie do sprawiania iluzji, że twarz w niektórych miejscach jest szczuplejsza. Jest to przy okazji ładny odcień brązu- nie ma nic wspólnego z czerwienią, szarością czy pomarańczowymi tonami. Kolor jest na tyle uniwersalny, że pasuje mi przez cały rok. Świetnie współgra z podkładem mineralnym, podkładami w musie, kremami BB czy kremami tonującymi. Nigdy mnie nie zawiódł. Jest świetnie napigmentowany, a sam efekt można stopniować.

Bardzo obwicie nałożony za pomocą palca.
   Jego trwałość też jest doskonała- u mnie do zmycia. A do tego ta wydajność- kupiłam go półtora roku temu, sięgam praktycznie codziennie (czasem sięgam po Harmony lub jakieś nowe w mojej kosmetyczce produkty), a i tak nie widzę jeszcze dna. Ma doskonałą konsystencję i cudownie się nabiera na pędzel i rozprowadza po twarzy. Do tego, nie podkreśla suchych partii skóry czy gorszego jej stanu (nie mam na myśli wyprysków, bo ich na policzkach nie miewam, ale np. kaszkę).


   Śmiało mogę stwierdzić, że to jeden z moich ulubieńców kosmetycznych. Ideał. Jeżeli jeszcze go nie macie, naprawcie ten błąd. A jaki jest wasz ulubiony produkt tego typu?

63 komentarze:

  1. kusi, ale nie potrzebuję kolejnego bronzera :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejnego może i nie, ale ten będzie numerem jeden a nie kolejnym :P

      Usuń
  2. wygląda ładnie i obiecująco, ale ja nie używam bronzerów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam go, ale ciągle jeszcze nie opanowałam zadowalającej obsługi :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kwestia pędzla? Ja zmieniam pędzle w zależności od tego jaki efekt chcę osiągnąć. Bardzo lubię nakładać mini kabuki(m) EcoTools, skośnym Benefitu lub innymi pędzlami ecotools, ale takimi mniejszymi.

      Usuń
  4. Świetny :D ale widzę że kolor na skórze jest prawie identyczny jak mój nude on board z limitki MAC także sobie odpuszczam na razie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę pooglądać zdjęcia. Jednak wolę róże The Balm niż MAC :D

      Usuń
  5. bardzo ładnie wygląda, na pewno kiedyś go kupię :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdzie mozna kupic kosmetyki The Balm stacjonarnie?
    Podoba mi sie, wyglada na bardziej uniwersalny niz Hoola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak Kamila napisała- stacjonarnie to w Marionnaud. Mam dwa prasowane róże benefitu i uważam, że daleko im pod względem jakości do The Balm. Jednak Hooli nie miałam, więc ciężko mi porównać kolor.

      Usuń
  7. Opakowanie jest na prawdę przyciągające ;D
    Podobają mi się takie wymyślne pudełeczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię takie opakowania. Łatwo je zlokalizować no i cieszą oko.

      Usuń
  8. Najbardziej brązowy bronzer jaki kiedykolwiek miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla mnie mega hitem był brązer MAxi Terra nr 2 z Deborah. Odcień bardzo naturalny (delikatniejszy niż Bahama Mama), bez drobinek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam o nim wiele dobrego. Jednak obawiam się czy delikatniejszy byłby u mnie widoczny, zwłaszcza na podkładzie mineralnym.

      Usuń
    2. Ja nie mam jasnej karnacji a bylo widać, ale na tyle delikatnie, że mogłam go używać na całą twarz. Świetnie się też spisywał na lekko rozjaśniającym pudrze sypkim, dzięki brązerowi nie byłam trupio blada, a ten z Deborah idealnie trafił z odcieniem. Widziałam, że od jakiegoś czasu jest nowa wersja Macxi Terry - niestety w środku jest odcień z drobinkami. Co prawda na Allegro można trafić na poprzednią wersję, ale nie wiem jak z terminem ważności.

      Hoolę miałam, jednak Deborah wypadała korzystniej cenowo i pojemnościowo.

      Usuń
    3. Dobrze wiedzieć. Jednak szukać nie będę, bo mam swój ideał. Ale kto wie co będzie za jakiś czas. W sumie nic nie miałam jeszcze z Deborah.

      Usuń
  10. Zawsze mnie fascynowały opakowania the Balm - ktoś to świetnie wymyślił, takie vintage'owe grafiki same w sobie już motywują do zakupów, każda z nas lubi mieć coś ładnego w kosmetyczce :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne opakowanie i piękny kolor, ten produkt też mnie bardzo mocno kusił! Ale w sumie bronzery już mam i to nawet dwa, które bardzo lubię pod każdym względem :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. bardzo ładny odcień i kuszące opakowanie :P ale ja z takich upiększaczy do twarzy stosuję jedynie róż, do bronzerów mi zupełnie nie po drodze ;P

    OdpowiedzUsuń
  13. Ładny kolor :) Ja lubię Benefitową Hoolę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest często chwalona, może kiedyś z ciekawości się skuszę.

      Usuń
  14. Wciąż ostrzę sobie ząbki na The Balm. Brązer ma bardzo ciekawy kolor, świetnie musi się sprawdzać do konturowania buzi :)

    OdpowiedzUsuń
  15. przekonujesz, chociaż w sklepie mi się odcień nie podobał:P

    OdpowiedzUsuń
  16. theBalm ma świetne kosmetyki, mam całkiem sporą kolekcję i wszystkie uwielbiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak ja :) Ostrzę sobie zęby na ich nowe róże :D

      Usuń
  17. Lubię the balm tak ogólnie, ale jak bronzer w sklepie macalam to mnie nie powalił :( może światło, może zły humor ;) teraz uzywam bronzera mineralnego z bmbeauty, ciemnego podklady annabelle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tak być. Z resztą on najwięcej pokazuje nałożony na twarz. Mi jednak lepiej się aplikuje róże czy bronzery sprasowane niż sypkie.

      Usuń
    2. ja też wolę sprasowane, ale sprasowanego ideału nie mogę znaleźć :( a mario się w krk zamknęło ;)

      Usuń
  18. jeden z fajniejszych niepomarańczowych bronzerów jakie mam przyjemnośc posiadać w moim zbiorze :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedyś miałam na niego chęć, ale jednak skusiłam się na bazę Chanel :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Sama jego nazwa wywołuje u mnie uśmiech :)) chyba go chcę :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie używam bronzerów.
    Ale ten ma fajne opakowanie ;d

    OdpowiedzUsuń
  22. Bronzer stał się jednym z najważniejszych kosmetyków do mojego makijażu, aktualnie zużywam Duo Sleeka, które już zaczyna mnie trochę męczyć. Oglądałam niedawno ten bronzer na Minti, niech ten Sleekowki się skończy, może i ja się zakocham tak jak Ty, oby, bo nadal szukam ideału ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałąm dwa róże Sleeka i no cóż, puściłam dalej w świat. The Balm jest o wiele lepszy.

      Usuń
  23. Bronzera używam tylko do konturowania. Latem rządzi Lioele Jewel Mix. Niezaprzeczalnie ma on mieniące się drobinki, ale mi to nie przeszkadza, bo uwielbiam rozświetlacze itp. i on mi pasuje do tego wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy lubi coś innego. Ja używam zarówno bronzera jak i rozświetlacza.

      Usuń
  24. jesienią sa świetne! Uzywam tylko minerałów więc i bronzer od Era Minerals się sprawdza dobrze:) tylko smiech, bo jest sypki, jajuz się przyzwyczaiłam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z sypkich to lubię tylko podkład, a po cienie sięgam od święta.

      Usuń
  25. Nie mam chyba brązera nr 1- lubię kolor dior nude, ale znowu jego trwałość nie jest powalająca.
    Kupiłam niedawno hoola od Benefit i liczę, że się polubimy.

    Zakupy z the balm także planuję- na razie mam rozświetlacz mary lou, róż frat boy i szminko-błyszczyk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trwałość musi być dobra- nie mam ani czasu ani chęci by poprawiać makijaż.

      Mary-Lou jest genialna, podobnie jak róże.

      Usuń
  26. Obwicie? Serio?

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 wszystko co mnie zachwyca , Blogger