
YWpadłam na niego przypadkowo. Gdzieś w sieci. Przeczytałam, poszłam dalej. Jednak po chwili wrócił do mnie. Nie pamiętałam nazwy. Zaczełam więc szukać. Jedna recenzja, druga, trzecia... i stwierdziłam, że to jest to. I choć próbowałam samej sobie wytłumaczyć, że pewnie go kupię, użyję ze dwa razy i rzucę gdzieś, bo przecież to ja właściwie nie lubię pudrów. Ale chodził za mną dalej. Wpadłam do Spehory jak po ogień. Wrzuciłam do koszyka, pobiegłam do kasy nawet zbytnio nie przyglądając się testerowi. Jaki jest finał opowieści?
