Szybko przejrzałam archiwum bloga i dostrzegałam, że jeszcze żadnego postu nie poświęciłam marce Benefit. Zaskoczyło to mnie samą, ponieważ używałam wielu ich produktów. Może jest to spowodowane tym, że jeszcze żadnego z ich produktów nie kupiłam ponownie? A może dlatego, że nie zachwyciły mnie aż tak bardzo by występować na łamach bloga 'wszystko co mnie zachwyca', bo przecież nazwa powinna zobowiązywać? Jest jednak taki jeden produkt, który chętnie dziś opiszę. Kosmetyk, który użyłam tylko dlatego, że dostałam jako gratis do zakupów, a bardzo mi się spodobał. Hoola Contour Stick. Brązujący kremowo-pudrowy sztyft.
Mam prasowaną wersję Hooli, dość lubię, ale nie zastąpiła mi ulubionej Bahama Mamy The Balm. Jeżeli zaś chodzi o produkty w kremie, jedynie Becca mnie do siebie przekonała, a reszta raczej nie miała ze mną zbyt ciepłych relacji. Ale skoro miałam to użyłam. I tu było moje pierwsze zaskoczenie. Dzięki temu, że produkt mam w wersji miniaturowej idealne spisywał się do modelowania twarzy. Kilka ruchów sztyftem po twarzy, szybkie roztarcie palcami i gotowe. Twarz wymodelowana. Wyglądam ładniej, a nikt nie widzi granic. Cudownie!
Aczkolwiek nie może być tak pięknie, od samego początku czułam, że produkt mółby być ciemniejszy. A po powrocie z urlopu całkowicie musiałam z niego zrezygnować, bo nie był na mnnie widoczny. Powiem zaś szczerze, że dla osób o jasnej karnacji polecam, a gdyby Benefit wypuścił wersję ciemniejszą- kupiłabym. Za naturalny wygląd i wygodę stosowania. Bo rano każa minuta jest cenna.
Lubisz kosmetyki marki Benefit?
11:17
Benefit Hoola, Contour Stick, Brązujący kremowo-pudrowy sztyft do konturowania
AUTOR:
Wszystko co mnie zachwyca
Kurcze, podoba mi się mimo wszystko :)
OdpowiedzUsuńBo to bardzo fajny produkt, mam juz resztke na wykonczeniu i musze przyznac, ze bedzie mi go brakowalo. Chyba, ze jeszcze troche zbledne ;)
UsuńWow, bardzo ładnie on wygląda :D Dla bladziochów super :)
OdpowiedzUsuńTak mysle, do tego jakosciowo super
Usuńnigdy nie używałam:(
OdpowiedzUsuńJezeli jestes jasnolica to moze uda Ci sie znalezc miniaturke?
Usuńświetnie, że jesteś z niego zadowolona :)
OdpowiedzUsuńTak, gdyby tylko byl ciut ciemniejszy. Ale chyba odkrylam w koncu ideal, i nie jest to the balm ;)
UsuńNiby ładny, ale według mnie trochę zbyt ciepły.
OdpowiedzUsuńMysle, ze zalezy od karnacji
UsuńU mnie mógł by się sprawdzić przy jasnej karnacji.
OdpowiedzUsuńObserwuje i pozdrawiam :)
Rowniez pozdrawiam i dziekuje
UsuńDo mojej karnacji myślę, że by był ok ;p ja lubię róże z benefitu ;p
OdpowiedzUsuńJa lubie, ale nie uwielbiam :)
Usuńzachęcasz do wyprobowania ;)
OdpowiedzUsuńA bo im sie calkiem udal :)
Usuńnie wiem czy do mojej mega jasnej karnacji by się nadał :) i też mam wersję prasowaną, ale jakoś to nie to :D
OdpowiedzUsuńPrasowana tez mam i niby ok, ale to nie to. Ja mysle, ze dla mnie jest przewaznie za jasna
UsuńOjj dla mnie zbyt ciepły, ale pewnie na wielu osobach będzie wyglądał naturalnie:)
OdpowiedzUsuńNiestety, sKoda ze nie ma wiecej odcieni
Usuńdla mnie ten odcień byłby idealny jednak nigdy nie używałam bronzera w sztyfcie.
OdpowiedzUsuńA gen jest zaskakaujaco dajny. Sama bym tez go nie kupila, ale ta miniatura otrzymana do innych zakupow mnie zachwycila
UsuńJa w ogole ostatnio nie uzywam brazera, bo odkad skupiam sie na brwiach, nie mam czasu na taki rozbudowany makijaz... :D
OdpowiedzUsuńJa na szczescie na brwiach nie musze. I u mni jednak konturowanie to koniecznosc
Usuń