16:52

Lush Charity Pot

Lush, jedna z moich ulubionych firm. Odkrywam ją od lat. Mam swoich stałych ulubieńców, ale od czasu do czasu sięgam też po coś nowego. Tym sposobem skusiłam się na maleńkie opakowanie balsamu Charity Pot. Czy wszedł on do grona ulubieńców? 



Choć powyżej określiłam go balsamem, teraz to trochę sprostuje, ponieważ bliżej mu do masła a nawet do maści niż do balsamu. Konsystencja jest dość ciężka, choć dobrze się rozprowadza. Jednak nie sięgałam po niego na dzień. Była to moja maść do zadań specjalnych. Przesuszone dłonie, łydki, a nawet stopy. Spisywał się cudownie. Przynosił skórze ukojenie nie tylko do zmycia a długofalowo. Sam w sobie pozostawia na skórze tłusty film, jednakże po nałożeniu go na noc i zmyciu po porannym prysznicu skóra była cudowna- świetlista, nawilżona. Problem z suchością czy nawet popękaną skórą zanikał. Całość uprzyjemniał mocny, słodki zapach. Do tego był bardzo wydajny. 
Wędruje on do moich ulubieńców Lush. Warto mieć małe opakowanie w ramach nagłych potrzeb. A co jest Twoim awaryjnym kosmetykiem? 

10 komentarzy:

  1. nigdy nie miałam nic z lush, a bardzo bym się chciała przekonać czy u mnie też będzie fajnie działał :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kupiłam parę produktów będąc w Anglii i byłam bardzo zadowolona, tego balsamu nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja z Lush jeszcze nie miałam styczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A warto, bo maja wiele fajnych produktow. Chociaz moze leipeij nei zaczynac, bo pozniej Lush kusi ;)

      Usuń
  4. Lubię treściwe produkty do ciała :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię Lush, a szczególnie peelingi i tęsknie za Ocean Salt.
    Ciekawa jestem czy w końcu trafi do Pl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez lubie ocean salt, z peelingami a tak sie dobrze nie znam. Polecasz ktorys? Kiedys pewnie tak, ale pytanie ile lat jeszce trzeba czekac. Wiem, ze niedawno otworzyli fabryke w Niemczech, wied moze, moze...

      Usuń

Copyright © 2016 wszystko co mnie zachwyca , Blogger