22:35

Tołpa, Yves Rocher, Balea- recenzje zbiorcze

   Chciałabym pisywać więcej. Chciałabym, aby spod moich palców recenzje przychodziły tak gładko jak kiedyś. Jednak chyba wszyscy mamy wrażenie, że świat z każdym dniem przyspiesza. Czasem widzę w tym nawet zalety, ale mimo wszystko ma to więcej wad. Podobnie będzie z kosmetykami, które opiszę w dzisiejszym poście. Chciałam je opisać oddzielnie, jednak doszłam do wniosku, że więcej niż kilka zdań na każdego z nich nie mam do powiedzenia. Produkty dobre, złe, a może raczej przeciętne. O tym właśnie będzie za chwilę. Ciekawych zapraszam do poniższego podsumowania. Lania wody nie będzie!



   Rok temu w marcu odwiedziłam Pragę. Oczywiście w ramach pamiątek przywiozłam kosmetyki. Skupiłam się właściwie na firmie Balea, którą zawsze lubiłam. Efekt jest taki, że kilka z zakupionych wtedy kosmetyków dalej czeka na swoją kolej. Seria Balea Professional, Oil Repair Spulung zyskiwała na blogach włosomaniaczek wysokie noty, jakże mogłam się więc nie skusić? Zwłaszcza, że nakładam oleje na włosy od lat. No cóz, zawiodłam się. Może nie była to najgorsza odżywka, ale nawet nie wiecie jak bardzo mnie ucieszyło denko. Oczywiście w ramach przyspieszenia zużycia, często służyła mi do golenia nóg. W tej roli sprawiała się świetnie. Dobry poślizg, zero podrażnień, ale przecież nie w tym celu ją zakupiłam! Owszem dobrze wygładza włosy, na tyle, że po jej użyciu moje włosy były nieskore do kręcenia się i trzymały się blisko głowy, niezależnie od długości trzymania jej. Po jej zastosowaniu przetłuszczały się też o wiele szybciej niż po innych odżywkach. Więcej nie wrócę. Chociaż zapach mi się podobał.


   Tołpa, Dermo Face, Physio, płyn micelarny do mycia twarzy i oczu- z początku nie wywarł na mnie dobrego wrażenia. Miałam wrażenie, że coś jest nie tak, jakby jego użycie trochę mnie szczypało? Jednak szybko to uczucie przeminęło. Z każdym użyciem lubiłam go bardziej, a pod koniec butelki stwierdziłam, że nie wykluczam powrotu. Muszę przyznać, że bardzo dobrze radził sobie z każdym rodzajem makijażu. No może czasem miał problemy ze zmyciem pomadek/ tintów L'oreal. Ale makijaż oczu i twarzy zmywał bardzo dobrze. Neutralny zapach, ładne opakowanie i wywiązywanie się ze swego działania. Wydajność też na plus. Nie podobało mi się, że po użyciu cały czas czułam go na twarzy, zmycie go wodą było koniecznością. A chyba nie o to chodzi?

   Yves Rocher, Eclat Radiance, Vinaigre de Rinçage (Płukanka octowa z malin)- kolejny prawie, że zabytek w moich zbiorach. Zaraz po zakupie wręcz rzuciłam się na niego. Po kilku próbach zapoznania się z nim, poszedł w odstawkę na dłuższy czas. Wyciągnęłam go dopiero niedawno na fali zużywania i uszczuplania stanu posiadania. I dalej nic. Zero efektów wizualnych, szybko ulatniający się zapach. Moim zdaniem, wiele krzyku o nic, Przynajmniej jeżeli chodzi o efekty na moich włosach, ale najprawdopodobniej moje włosy takiej pielęgnacji nie potrzebują.


   Yves Rocher, Sebo Vegetal, Masque Purete (Maseczka oczyszczająca)- uwielbiam glinki! Jednak nie zawsze mam czas i chęci (ostatnio coraz mniej) by mieszać je samodzielnie, więc w moich zbiorach goszczą też gotowe maski. Maska rozprowadzała się bez najmniejszych problemów, zmywała równie dobrze pozostawiając skórę zrelaksowaną i wręcz wyczekującą na dużą dawkę nawilżenia. Do tego opakowanie w ładnym, zielonym kolorze. Jestem za!


Yves Rocher, Sparkling Shower Gel, Blackberries- uwielbiam te świąteczne żele Yves Rocher, podobnie jak w ubiegłym roku, tak i w tym zimowe ponure poranki rozświetlałam sięgając po żel, którego wygląd skusi każdą srokę. Bombka, z fioletowym żelem z zatopionymi drobinkami brokatu! Piękna. Długo była ozdobą łazienki i umilaczem początku dnia. Pobudzający owocowy zapach pięknie się komponował. Żałuję, że nie zrobiłam zapasów. Balsam do ciała był dobrym podkładem pod perfumy I loewe me. Jego zapach utrzymywał się na ciele nawet cały dzień! Owocowo, ale nie słodko i też nie cierpko. Jego wadą jest pozostawianie filmu na skórze, do następnego mycia... To jego wielki minus.


   Un Matin au Jardin, Un Matin au Jardin Kwiaty Cytrusów, żel pod prysznic- perełka, której ze wszystkich tych użyć będzie mi brakowało na tyle, że pewnie niebawem uzupełnię zapasy (o ile jeszcze bardziej uszczuplę moje zapasy moich mydeł i żeli pod prysznic). Żel jest bardzo wydajny, o obezwładniającym zapachu neroli, pomarańczy i mandarynki. Kwiatowo-owocowy. Piękny, podobnie jak woda toaletowa z tej serii. Chyba wodzie toaletowej będę musiała poświecić cały post! Duet bardzo zgrany. Zapach utrzymuje się na skórze kilka godzin. Ale nawet jeżeli i nie- doznania zapachowe podczas jego użycia byłyby dla mnie wystarczające by kupić go ponownie. Musicie powąchać!

      A co Ty myślisz o tych produktach? I o zbiorczych recenzjach?

18 komentarzy:

  1. żadnego z tych produktów nie znam.
    a zbiorcze recenzje są ok :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kosmetyki Balea mi się marzą :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi jakos szał juz opadł. Ale wyciągnęłam kolejny zel z zapasów, moze miłość wróci ;)

      Usuń
  3. chyba fotki nie do końca zgadzają się z opisami :D lubię Yves Rocher i ciągle do nich wracam po więcej, pośród wielu średniaków można znaleźć parę prawdziwych perełek!

    OdpowiedzUsuń
  4. Micel z Tołpy bardzo lubię, a płukanka YR też nie wywarła na mnie pozytywnego wrażenia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, takie zachwyty nad nią były a pózniej doszły i inne opinie. Nawet ten zapach nie jest az tak niesamowity..

      Usuń
  5. Ile ja biegałam za DM w Pradze... a znalazłyśmy go niedaleko naszego hostelu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widze, ze nie tylko ja wypatrywałam dm ;) jak Ci sie podobała Praga?

      Usuń
  6. Miałam odżywkę Balea i maseczkę Yves Rocher - odżywka była niezła, natomiast maska.... Moim zdaniem zbyt mocno pachniała, bardzo mnie to drażniło. Mam też płukankę, ale użyłam może raz i gdzieś zakopałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie z płukania była podobna historia, az w końcu doczekała sie światła dziennego ;) w sumie to podoba mi sie to pustoszeje szafek... Chyba sie starzeje! ;)

      Usuń
  7. Nie miałam żadnego z produktów. Fajna zbiorcza recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Z całosci nam tylko micel Tołpy. Mi za to on przypasował, nie czułam go później na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Odżywki Balea również nie wspominam zbyt dobrze. Nie jest zła, ale wersja z figą i perłami spisywała się o wiele lepiej. Czasem po jej użyciu brakowało mi wygładzenia. Z przetłuszczaniem nie miałam problemów, ale powrotu nie planuję:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Z Balea bardzo lubię żele do mycia :) Niestety na Yves Rocher mocno się zawiodłam :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Z Yves Rocher z serii Sebo Vegetal mam krem do twarzy i jestem zadowolona z niego póki co, stosuję go krótko, więc dopiero za jakiś czas będzie recenzja. A co do Balea, to bardzo ich produkty, jak jestem w Niemczech to zaopatruję się w nie :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 wszystko co mnie zachwyca , Blogger