Makijażem można wiele zmienić w wyglądzie. Jednak nawet najlepszy podkład nie będzie wyglądał doskonale na niezadbanej cerze. Sucha, zmęczona, szara- to jest to, czego chcemy uniknąć. Jednak co zrobić gdy stres, nieprzespane noce, zmiany pogody, klimatyzacja dają się nam we znaki? Nakładać kolejne porcje podkładu, różu, produktów nabłyszczających? Można. Jednak warto też pamiętać o samej skórze. Dziś zmierzę się z obietnicami dynamizującego kremu Garniera. Czy ten żelowy krem nawilżający sobie poradził?
Producent zapach określa jako orzeźwiający i dodający pozytywnej energii każdego dnia. I tak bardzo naładował go tym zapachem, jakby chciał nam dostarczyć tej pozytywnej energii na cały rok już po jednym zastosowaniu. Mocne cytrusy zniewalają. A w zasadzie wywołują obawy jak krem zadziała na skórę. Na szczęście obawy stały się niesłuszne, chociaż jestem ciekawa jak cera naczynkowa by na niego zareagowała?
Jeżeli chodzi o stosowanie kremu na noc, to u mnie się nie sprawdził. Moja sucha skóra lubi wieczorem otrzymać porządną dawkę nawilżenia. Ten krem nie czynił spustoszenia, ale widziałam, że to jednak dla mojej suchej skóry zbyt mało. Krem więc stosowałam na dzień. I tu spisywał się bardzo dobrze. Nawilżenie było odpowiednie, a krem nawet podczas największych upałów nie spływał czy nie sprawiał, że moja twarz świeciła się jak latarnia. Doskonale sprawdzał się jako krem pod makijaż. Rozprowadzenie żelowej (chłodnej) substancji rano jest bardzo pobudzające. Szybko się wchłaniał, więc nie musiałam czekać całego (zawsze zbyt krótkiego) poranka, by móc nałożyć makijaż. Dla mnie ten krem to taka trochę baza pod makijaż. Po pierwsze, podkład rozprowadzał się na nim bardzo dobrze, a twarz stawała się bardziej promienna i świetlista. Doskonałe tło dla minerałów. Jednak z kremem BB tej samej firmy nie tworzy zgranego duetu. Dwie dawki rozświetlenia to dla mnie zbyt dużo.
Krem polecam osobom, które poszukują czegoś lekkiego pod makijaż, co nada ich cerze blasku. A czego wy szukacie? Matu czy rozświetlenia?
Producent zapach określa jako orzeźwiający i dodający pozytywnej energii każdego dnia. I tak bardzo naładował go tym zapachem, jakby chciał nam dostarczyć tej pozytywnej energii na cały rok już po jednym zastosowaniu. Mocne cytrusy zniewalają. A w zasadzie wywołują obawy jak krem zadziała na skórę. Na szczęście obawy stały się niesłuszne, chociaż jestem ciekawa jak cera naczynkowa by na niego zareagowała?
Krem polecam osobom, które poszukują czegoś lekkiego pod makijaż, co nada ich cerze blasku. A czego wy szukacie? Matu czy rozświetlenia?